sobota, 20 czerwca 2015

Rozdział 1

Z lekkim trudem, równo z budzikiem, podnoszę się z łóżka. Podchodzę do szafy, żeby zabrać z niej ubrania - dresy i koszulkę. Idę umyć zęby i ubrać się. Gotowa ze słuchawkam w uszach zbiegam na dół. Ojciec jak zwykle lata po domu w poszukiwaniu prawdopodobnie jakichś papierów. Wracam myślami do incydentu sprzed dwóch dni i łapię się plastra na ręce. Zbywam go tak jak on mnie. Czas zacząć trening. Zakładam buty do biegania, a potem wychodzę na dwór. Włączam ' She will be loved' i kieruję się do parku. Obieram tą trasę co zawsze. Nie jest ani za długa, ani za krótka. Idealne rozgrzanie mięśni i sposób na dobrą figurę, w końcu chyba każdej kobiecie na takowej zależy. Truchtem przebiegam koło placu i okrążam go, aby ruszyć w drogę powrotną. Wzrok skupiam na jednej z ławek tylko przez chwilę, jednak o chwile za długo. Wpadam na kogoś.
- przep...nic ci nie jest?
-Nie, nic - odpowiada wiążący sznurówki blondyn.
-To dobrze.-kiwam głową i wkładam do ucha słuchawkę , która wypadła.
Kiedy się podnosi, korzystając z okazji mierze go wzrokiem, wysoki - stwierdzam od razu. Blondyn, przystojny. Odwracam spojrzenie, gdy natrafiam na niebieskie oczy. Ponownie kiwam głową, nie wiem dlaczego i zaczynam kontynuuować bieg, tym razem już w stronę domu. Całą drogę myślę o tamtym chłopaku. Biorę chłodny prysznic i szybko szykuję się do szkoły. Gotowa znów opuszczam mieszkanie. Zachaczam o sklep i idę chodnikiem. Przed wejściem jak zwykle czekają moi przyjaciele - Megs i Vinny.
- Cześć.-witam się i w tym momencie dzwonek oznajmia pierwszą lekcje.

***
Zmęczona wolno wchodzę po schodach. Zamykam drzwi pokoju i pierwsze co to padam na łóżko. Mój telefon wibruje oznajmiając o nowej wiadomości. Unoszę biodro i wyciągam go z kieszeni. 
'Będę w domu później' - Czyli już tradycyjna wiadomośc od ojca.
Wzdycham i blokuję urządzenie. Miło,że mnie powiadomił. Kiedy zdaję sobie sprawę, że jutro mam test z biologii podnoszę się od razu.
-Cholera.-klnę pod nosem. Siadam przy biurku i rozpakowuję torbę. Będzie ciekawa noc - wyrokuje biorąc pod uwagę ile mam materiału do powtórki. Zacznę za chwilę. Najpierw pójdę po coś słodkiego i herbatę, planuję. Kiedy jestem na dole mój telefon znów wibruje, tym razem informując o wiadomości od przyjaciółki. Opisuję jej w smsie zakres nauki na biologię. Sypię do kubka cukier i wracam do siebie. Jako iż wszystkiego jest za dużo stwierdzam, że nauczę się najważniejszego. Ważne, żeby zdać. Robię notatki z podstawowych zagadnień i trochę je rozpisuję. Najgorsze jednak dopiero przede mną. Opieram łokieć o blat i w takiej pozycji uczę się. W końcu cierpnę. Upijam łyka letniej już herbaty, a potem następnego. Marszczę brwi , trochę kartek leży już zapisanych. Nie mam ochoty się uczyć. Z reszty zrobię sciągę. Biorę odpowiednie karteczki i właśnie za to się zabieram - prosty sposób, żeby zdać. I tak nigdy mi się to w życiu nie przyda. Obklejam to taśmą i chowam do zeszytu.
Czyli biologia załatwiona. Lekcje spisze się jutro od kogoś. Spokojnie zabieram się za czekoladę, przy okazji sprawdzając portale społecznościowe. W łazience nalewam wody do wanny i pachnącego kakałem płynu. Po długiej i przyjemnej kąpieli ubieram się w pizame i kladę do łóżka. Nie potrzeba wiele czasu bym zasnęła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz