niedziela, 2 sierpnia 2015

Rozdział 5



Trzy dni Wcześniej

Luke POV

Chowam broń do szuflady, a potem włączam komputer. Sprzęt włącza się szybko. Pierwsze co robię, to wchodzę na pocztę. Pokazuje się kilka nowych maili. Większość z nich to reklamy, jednak kiedy natrafiam na interesujące mnie informacje analizuje wszystko dokładnie i decyduje się odpisać tylko na dwa. Następnie dane wprowadzam do kalendarza w komórce. Lepiej mieć wszystko pod ręką, niż w terminarzu, który może ukraść każdy. Telefon w przeciwieństwie do szuflady ma dość dobre zabezpieczenia. Wylogowuję się ze strony internetowej, a potem zaczynam analizować plan na jutro. Nadal nie mam informacji na temat tej całej Grey - To, że przyjąłem zlecenie nie znaczy ze je wykonam. Jak na zawołanie pojawia się wiadomość od Cala - ' Będę za 5 minut'.

Dokładnie po tym czasie pojawia się mulat. Siada na krześle, a ja patrzę na niego wyczekujaco. Znając życie i po grubości teczki, która ląduje na moim biurku spodziewam się, że czeka mnie sporo lektury i ciężka decyzja do podjęcia.

-Cześć.-kładzie nogi na moje biurko.

-Bierz te buty - wywracam oczami - Coś jeszcze masz dla mnie, czy wszystko jest w teczce?

-Coś tam coś...i coś tam jeszcze.-żartuje , szczerząc się.

-Nie mam nastroju na głupoty, Hood - cmokam.

Chłopak rozpromienia się jeszcze bardziej.

- Um...Maya Grey. -informuje.

-Tyle wiem.

-3 lipca ma urodziny.

-Rozkręcasz się - prycham.

- Wiem, wiem. Jej matka nie żyje, jakieś to niejasne.

-Jak to 'nie jasne'?

-Nie wiem, aż tak to mnie nie zaintesesowało. Dużo tego, stary.

-Od czegoś cię chyba mam - wywracam oczami

- Od rozrywki.-unosi brwi.- Dobra , to... Taka grzeczna raczej.

-Zaczniesz mówić coś, co mnie interesuje jak fakt jej matki?

- Chyba nie. Dziewczyna ma przesrane przez te długi, a to raczej ktoś zabił panią Grey. - Zaczynam przeglądać kartki i analizuje dane.

-Jakie długi? Ona ma siedemnaście lat przecież..

- Jej ojca długi.-mruży oko.

-Duże? - Kiedy zadaje to pytanie zdaję sobie sprawę, że na kolejnej stronie znajduje się odpowiedź na moje pytanie - Nie ważne.

-Całkiem dużo zer, nie?

-W cholerę.

- No.-zgadza się rozbawiony.

-Ma przejebane z takim ojcem.

-I długi na nią teraz. Ciekawe co zrobił z tą kasą.

-Chuj wie, to mnie nie interesuje. Bardziej zastanawia mnie fakt, że niczemu winna dziewczyna ma na sobie wyrok śmierci przez ojca. Jeśli matka umarła właśnie w taki sposób, to powód, żeby jej pomóc. Musiał bym się w to zgłębić.

-Nie ciekawie, ale jednak to ciekawe.-stwierdza głupio.

-Nie wiem z jakiej strony ciekawie. Gdyby twoja matka się zadluzyla i Mali miała by za to śmiercią płacić śmiał byś się?

- Nie. A może ta dziewczyna- kiwa głową na akta- sama się w to wpakowała?

-Sam dopiero mówiłeś, że jest raczej spokojna...

- Może dopiero teraz tak dla picu? Dużo luk w tym jest. Dobre dziewczyny to złe dziewczymy , które nie zostały złapane.

-Nie wygląda na zawodową aktorkę. Poza tym, co by mogła zrobić? Przyjrzyj się jej uważnie. Nie przypomina ci kogoś?

- Nie ,Luke, nie przypomina i tobie też nie powinna.

-I to jest ten cholerny problem.

Calum nie odpowiada, nawet się już nie uśmiecha.

-Ale nie ważne. Decyzja nadal zostaje do podjęcia.

-Miłego myślenia.-życzy.

-Właśnie. Mam dla ciebie zlecenie - przypominam sobie.

-Jakie?-ciekawi się.

-Pobicie albo porwanie. Możesz wybrać, drugie pójdzie do Elyara.

-Porwania są ciekawsze. -podejmuje decyzję.

-Zaraz ci to wydrukuje - znów loguje się na maila.

-Spoko. Masz kolorowy tusz?

-Zastanawiam się, jakim cudem ty jeszcze żyjesz.

-Nikt nie zabija przystojniaków.-wzrusza ramionami.- Dlatego ciebie zabiją, kochany.

-Mówisz, że mają litość nad azjatami? - cmokam wciskając 'kopiuj', 'wklej' a potem 'drukuj'

Przyjaciel uderza się w twarz plaską dłonią.

- Nie...-wzdycha.- Jeb się.

-Nie? - Sięgam kartki i podaje je mulatowi.

- Nie, bo jesteś chujowy.-wstaje i zabiera kartki.

-Odezwał się nie lepszy.

- O wiele lepszy. Nawet ten kolczyk cię nie ratuje.-tym razem on cmoka i idzie do wyjścia.- Miłej lektury, przystojniaku!

-Nie, żebym się czepiał, ale pisać to ty nie umiesz! - Komentuje, kiedy zauważam prosty błąd ortograficzny na kartce.

-Bo to było na szybko!-żali się.-Siema!

-Jeszcze tu jesteś? - Śmieję się - Cześć!

***

Od wyjścia mulata aż do teraz cały czas analizuję wszelkie za i przeciw.

Maya wydaje się być niczemu winna, więc dlaczego miała by cierpieć przez ojca, a właściwie zginąć?

Kolejnym argumentem jest na pewno fakt, że zbyt źle kojarzy mi się jej wygląd.

Niby wiem, że ONA nie żyje, ale myśli o niej są nie do zniesienia.

Pytanie brzmi: czy powinienem jej pomóc?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz